niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 4.

http://www.youtube.com/watch?v=FC5EngtpTHo


~ 2 miesiące później ~
*MARC*

- Co się z tobą ostatnio dzieje ? – Sandro Rosell wrzeszczał na mnie, a trener patrzył ze smutkiem – Wytłumacz mi, dlaczego ostatnio zapomniałeś jak się gra ?
- Nie mam zielonego pojęcia – powiedziałem po chwili. 
Siedziałem w gabinecie Rosella już od dwudziestu minut. On od tych dwudziestu minut zadawał mi pytania, a ja tyle samo razy odpowiadałem, że nie wiem. Lepsze było kłamstwo, niż przyznanie się do tego, że cierpię, bo Noelle zostawiła mnie dwa miesiące temu.  Tak, to były już dwa cholernie długie miesiące bez niej, bez jej uśmiechu, dotyku, zapachu, głosu. Nie mam pojęcia, jak udało mi się to przetrwać.
- Marc ! Marc ! Jesteś tu ? – usłyszałem głos trenera.
- Co ? A tak, przepraszam.
- Odpowiedz prezesowi na pytanie.
-A jakie ono było ?
- Dlaczego przegraliśmy ostatni mecz ? – powtórzył, czerwony już na twarzy, Rosell.
- Ponieważ nie zagrałem jak zawodnik Barcelony.
- To prawda. Miałeś zastąpić Gerarda w trakcie jego kontuzji, a zagrałeś na takim poziomie, że nawet dwunastolatek z La Masii poradziłby sobie lepiej.
Jego słowa bolały, ale wiedziałem, że ma rację.
- Przepraszam.
- I co nam po twoim przepraszam, skoro straciliśmy punkty i Real może nam odebrać zwycięstwo w Primera Division ?! – Sandro Rosell wstał zza biurka i opuścił gabinet trzaskając drzwiami.
- Ja naprawdę przepraszam, ale … - zwróciłem się do trenera, ale ten mi przerwał.
- Nie przepraszaj, ale weź się do pracy. Inaczej będę musiał cię posadzić na ławce.  A to będzie złe zarówno dla ciebie, jak i dla drużyny. Ja rozumiem, że zostawiła cię dziewczyna, ale czas wziąć się w garść, to było dwa miesiące temu – próbowałem zaprotestować, ale nie dał mi dojść do słowa – Jutro na treningu chcę zobaczyć dawnego Bartrę. Tego charyzmatycznego i walecznego chłopaka, który był w mojej drużynie zanim jeszcze poznał tę dziewczynę, która zniszczyła mu życie. Zrozumiano ?
Pokiwałem głową.
- Nie powiedziałbym, że zniszczyła mi życie.
- Marc, jeśli chcesz zapomnieć, to musisz przestać o niej mówić, a najlepiej w ogóle myśleć.
- A co jeśli ja nie chcę o niej zapomnieć ?
Od odpowiedzi wybawił trenera wracający prezes. Na szczęście już się uspokoił. Ale nie był sam, towarzyszył mu Tello.
- Co ty tutaj robisz ? – popatrzyłem na przyjaciela.
- Też chciałbym to wiedzieć. Ja nic …
- Tak wiemy, ty nic złego nie zrobiłeś – przerwał mu Rosell – mój samochód sam obkleił się naklejkami Realu, co ?!
Cristian zaczerwienił się. Spojrzałem na niego z dezaprobatą. Ten chłopak w końcu tak wkurzy prezesa, że ten się go pozbędzie z klubu, byle by tylko nie mieć więcej kłopotów.
- To nie jest tematem rozmowy Sandro – próbował załagodzić sytuację trener, a mi od razu przypomniała się scena z tego gabinetu sprzed ośmiu miesięcy – Powiedzmy im, po co ich tu wezwaliśmy.
- No dobrze – westchnął Rosell, ale pogroził palcem Tello – jeszcze wrócimy do tej rozmowy.
 - Pamiętacie tę akcję „Mes que un club” ze szpitalami ?
- Jej nie da się zapomnieć – mruknąłem. 
To właśnie wtedy poznałem Noelle. Cristian zobaczył, że nie wyglądam za dobrze, więc odezwał się :
- Tak. Co z nią ?
- Wszyscy już odwiedzili chorych, więc zaczynamy od nowa. A to oznacza, że wypadła wasza kolej – powiedział prezes.
- Dobrze by było, jakbyście poszli tam już dzisiaj – dodał Tata.
Poczułem się, jakbym oberwał obuchem w brzuch. To było niemożliwe ! W życiu nie wrócę do tego szpitala. Zbyt wiele wspomnień się z nim wiązało.
- Dobrze, pójdziemy – usłyszałem potulny głos mojego przyjaciela.
- Nigdzie nie idę ! – wykrzyknąłem.
- Marc co ty wyprawiasz ? – Tello spojrzał na mnie zdziwiony.
- To, że ty chcesz odpokutować tym swoje grzechy, nie znaczy, że pójdę z tam z tobą.
- Ty też musisz co nieco odpokutować Bartra – prezes wściekle spojrzał na mnie.
- Nie ma mowy ! – zerwałem się z miejsca.
- Siadaj – głos trenera posadził mnie na krześle – Posłuchaj mnie uważnie. Ten klub to nie przedszkole, to nie jest miejsce, gdzie będziesz pokazywał swoje fochy, a my poklepiemy cię po plecach i powiemy, że jesteś cudowny. Zawaliłeś ostatnio i to twoja jedyna okazja, by to wszystko naprawić. Więc pójdziesz do tego szpitala i z uśmiechem na ustach będziesz odwiedzał chorych.  A co do jutra, to wiesz, co masz zrobić. Miłej zabawy.
Wyszedłem z gabinetu prezesa bez słowa i kopnąłem kilka razy najbliższe krzesło. Zwiniętą pięścią uderzyłem w ścianę. Szykowałem się do kolejnego uderzenia, ale czyjaś ręka mnie powstrzymała.
- Stary opanuj się – Tello patrzył na mnie z przerażeniem.
- Nie potrafię.
Nie potrafiłem już tłumić emocji w sobie. Zbyt długo już to robiłem. Usiadłem na zmaltretowanym przeze mnie wcześniej krześle i schowałem głowę w dłoniach. Chciało mi się płakać, ale nie mogłem rozklejać się przy Tello. Nie dałby mi o tym zapomnieć.
- Ej, co jest ? – poczułem, jak pocieszająco klepie mnie po plechach.
- Nie pojadę tam. Nie dam rady.
- Ale dlaczego ?
- Pamiętasz, jak byliśmy tam za pierwszym razem i wyszedłeś po godzinie ?
- No tak.
- No to później na oddziale onkologii spotkałem Noelle.
- Nie wiedziałem – spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Nie wrócę tam. Zbyt wiele wspomnień wiąże się z tym szpitalem. Już i tak jest mi ciężko bez tego. Osiem miesięcy temu ją poznałem, to taka ładna rocznica. Rocznica, która niestety nic nie znaczy, bo ona mnie zostawiła. I co ? I ja teraz mam wejść na nowo do tego szpitala i pozwolić, by wszystkie te wspomnienia chwil z nią wróciły ? Już bym wolał, by mi otwarte rany solą zasypali, mniej by bolało.
- Marc, musisz przestać się załamywać. Musisz o niej zapomnieć. 
- Ale ja nie potrafię. Wszystko mi o niej przypomina, nawet głupia reklama herbaty w telewizji, z której Noelle tak się śmiała.
- Ja rozumiem, że to trudne, ale rozpamiętywanie przeszłości poza bólem nic więcej ci nie da.
Spojrzałem na mojego przyjaciela, jakbym widział go po raz pierwszy w życiu. Cristian Tello i mądre słowa ? To tak jakby Leo Messi powiedział, że chce przejść do Realu Madryt – coś, co miało się nigdy nie wydarzyć. Wiem, że Cristian mówił z sensem, ale nie potrafiłem się przekonać do jego słów.
 - I co ? Mam nagle zapomnieć o tym, że ją kochałem ? O uczuciu, które nas łączyło ?
- Ja wiem, że to nie jest proste, ale żeby ruszyć dalej musisz zapomnieć.
- A ty kiedy zapomnisz ?
- O czym ?
- O tej, która niszczy ci życie. Kiedy ją zostawisz ?
- Nie rozmawiamy teraz o mnie – mruknął, a po chwili dodał – Niedługo.
Jedyne, na co miałem ochotę, to wrócić do domu, usiąść w fotelu z piwem i obejrzeć zdjęcia z Noelle, jakie pozostały mi w telefonie.
- O nie, znam tę minę – Tello spojrzał na mnie – nie będziesz dzisiaj pił. Idziemy do szpitala.
- Ale ja nie chcę.
- Nic mnie to nie obchodzi. Czas przestać zachowywać się jak porzucona panienka i zmężnieć trochę. Koniec rozpamiętywania i płakania po nocach. Zaczynasz nowe życie, w którym zapomnisz o Noelle i będziesz znowu taki, jak kiedyś. Okej ?
Patrzyłem na mojego przyjaciela przez chwilę. On musiał się naprawdę o mnie martwić, skoro pokazał, że ma mózg.  Tak się dla mnie poświęcił, że musiałem się zgodzić. Musiałem powrócić do normalnego życia. Dla niego, dla trenera, dla klubu i w końcu, dla siebie. Mimo że miało mnie to bardzo boleć.
- Okej, spróbuję – uśmiechnąłem się do niego.
- Super ! –Tello  objął mnie ramieniem – No i teraz to ja będę mógł wykonać żart stulecia.
- Cristian, co ty znowu wymyśliłeś ? – spojrzałem na niego przerażony.
- Coś o wiele lepszego niż zabranie ciuchów dziewczynom, podmienienie szamponu Puyola, obklejenie samochodu Rosella i dodanie papryki do energetyka Alvesa.
- No ja sobie wyobrażam, ale co to za pomysł ?!
- Słuchaj – zaczął szeptać, żeby nikt nie podsłuchał tego, co mówi – Umówimy się z Leo i Gerardem w parku czy gdzieś tam na łonie natury. Poprosimy, by wzięli ze sobą dzieci. Upijemy ich i odwożąc do domu podmienimy im synów. Wyobrażasz sobie, jak wkurzona będzie Shakira, jak zobaczy Thiago w domu, a Antonella Milana ?
Cristian uśmiechał się dumnie.
- Czy tobie już kompletnie na mózg padło ?! – wykrzyknąłem – A nie, zapomniałem, że ty go w ogóle nie masz.  Nawet nie licz, że ci w tym pomogę !
- Zobaczymy stary – powiedział pewnie i pociągnął mnie do samochodu.

***

- Nie, jednak nie dam rady – powiedziałem patrząc na szpital.
- Tchórzysz ? – Tello zaczął gdakać jak kurczak.
- Przestań, ludzie się patrzą.
Cristian nie przestawał. Nie potrafiłem przełamać się i wejść tam. Wiem, że obiecałem przyjacielowi, ale straciłem całą odwagę.  Zachowanie Tello zaczęło mnie denerwować. Nie pozwolę się ośmieszać. Zacisnąłem zęby i pchnąłem drzwi.
- Brawo, jestem dumny. Dostaniesz kredki w nagrodę, kiedy tylko stąd wyjdziemy.
- Spadaj – nawet na niego nie spojrzałem.
- Dzień dobry, zapraszam za mną – powiedziała lekarka stojąca w holu – Dzisiaj czekają na państwa chorzy na oddziale dziecięcym.
Skinęła na nas ręką. Poszliśmy za nią do windy. Wcisnęła przycisk czwartego piętra. Jechaliśmy w ciszy, jeśli pominie się cmokającego Cristiana, który próbował podwinąć sobie rękawy swetra, ale mu to nie wychodziło, bo cały czas było nierówno.
- Co ty robisz ? – popatrzyłem na niego.
- Próbuję jakoś się ubrać i wyglądać normalnie. Tam czekają moi fani – powiedział przejęty.
- Zdejmij go i pokaż mięśnie, to spodobasz się bardziej.
- To jest myśl – Cristian był wyraźnie zadowolony.
Lekarka parsknęła śmiechem i wyprowadziła nas z windy. Tello zaczął prężyć muskuły, ale nikt nas nie powitał. A ja zamarłem. To nie był oddział dziecięcy, a onkologia. Miejsce, gdzie poznałem Noelle.
- To nie jest ten oddział.
- Ja wiem, ale tędy jest szybciej. Tylko przejdziemy korytarzem – powiedziała lekarka i otworzyła drzwi.
W tle zobaczyłem Annę rozmawiającą z lekarzem. Kiedy się do nich zbliżyliśmy, zniknęli w gabinecie. Nie, to nie mogła być Anna. Siostra mojej byłej mieszkała w Valencii, nie miała po co tu być. Musiała mi się przywidzieć. Nagle zobaczyłem, że idę sam. Cristian stał w drzwiach do jednej z sal i wytrzeszczał oczy.
- Zobacz tam – wyszeptał z niedowierzaniem , kiedy do niego podszedłem.
- Nie będę oglądał kolejnej pięknej dziewczyny – pociągnąłem go, ale nie ruszył się z miejsca. No chodź, czekają na nas na dziecięcym.  I przypominam ci, że masz dziewczynę.
Lekarka patrzyła na nas z  niecierpliwością, więc ruszyłem w jej kierunku.
- Marc poczekaj ! – zawołał mnie Cristian – To nie jakaś dziewczyna, to Noelle ! A raczej dziewczyna bardzo do niej podobna, bo przecież, co Noelle robiłaby w szpitalu w Barcelonie, skoro cię zostawiła i szuka szczęścia gdzie indziej.
Nie, to niemożliwe. To pewnie kolejny żart Tello. Tym razem okrutny i nie wiem, co on chciał tym osiągnąć. Przeszłem jeszcze kawałek, jednak ciekawość wygrała. Wróciłem i stanąłem obok przyjaciela.
- To nie jest śmieszne.
- Ale to prawda – powiedział poważnie. 
Pokręciłem głową nad jego głupotą, ale spojrzałem na salę. Moje serce wywinęło koziołka. To była Noelle. Dziewczyna, którą kochałem od momentu naszego pierwszego spotkania. Ale wyglądała jakoś inaczej. Nadal była piękna, ale teraz to było jakieś smutne piękno. Schudła, miała zapadnięte policzki, krótsze włosy. Siedziała na łóżku pod kołdrą i czytała książkę. Moją książkę ! Tę, którą podarowałem jej dwa miesiące temu. Patrzyłem z rozrzewnieniem na moją ukochaną. Nie potrafiłem się ruszyć i do niej podejść, mimo że bardzo chciałem. Bałem się, że jeśli się poruszę, to ona zniknie. Dopiero w chwili, gdy ją ponownie zobaczyłem, uświadomiłem sobie, jak bardzo mi jej brakowało. Bardziej, niż mi się zdawało przez te dwa miesiące.
Nagle poczułem, jak ktoś szturcha mnie w ramię i ciągnie do tyłu. Myślałem, że to Cristian, ale nie, on gdzieś zniknął. To była Anna.
- Marc, co ty tu robisz ? – zapytała.
Nie mogłem określić, czy była wściekła, czy przerażona. Chyba oba na raz.
- Odwiedzam chorych.
- Ale jak, jak to ?
- Jedna z akcji klubu.
- Czyli ty nic nie wiesz o Noelle ?
- No nie. A powinienem coś ?
- Nie szukałeś jej ?
- Nie. Skoro odeszła, to odeszła.
- Już myślałam, że jej szukałeś przez cały ten czas. Dobra, nie ważne. Chyba musicie porozmawiać. Ja nie będę wam przeszkadzać. Przekaż Noelle, że wpadnę jutro.
Pomachała mi ręką na pożegnanie i ruszyła do wyjścia. A ja dzięki rozmowie z nią zyskałem odwagę, by wejść na salę. Podszedłem do jej łóżka.
- Noelle ? – wyszeptałem.
Poderwała głowę znad książki. Zaskoczenie, niedowierzanie, gniew, strach, przerażenie, poczucie winy. A w końcu miłość. Te wszystkie uczucia przelały się przez jej twarz.
- Marc ? Nie wierzę. Jak ?! Co ty tutaj robisz ?!
- Myślę, że to ty powinnaś wytłumaczyć mi kilka rzeczy – spuściła wzrok.
- Przepraszam – wyszeptała.
- Nie przepraszaj.
Wziąłem ją w ramiona. Nie mogłem się już powstrzymywać. Tak bardzo mi jej brakowało. Nie czułem już smutku, że mnie zostawiła. Czułem tylko ogromne szczęście, że już jest przy mnie. Zaczęła płakać. Nie robiłem nic, poza trzymaniem jej w ramionach.
- Noelle, powiesz mi co się tutaj dzieje ? – zapytałem, kiedy się uspokoiła – Dlaczego mnie zostawiłaś ?
- Musiałam.
- Nie satysfakcjonuje mnie taka odpowiedź.
- Marc, proszę cię, nie bądź taki okrutny – popatrzyła na mnie z bólem w oczach.
- Ja mam nie być okrutny ? Ja ? To co mam czuć po tym, jak nagle mnie zostawiłaś bez słowa ? – nagle ogarnęła mnie ogromna złość, której nie potrafiłem opanować.
- Ty nic nie rozumiesz – schowała twarz w dłoniach.
- No to może mi to wytłumaczysz ?!
- Tylko się uspokój, dobrze ? 
Patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem, któremu nie potrafiłem się oprzeć. Nadal, nawet po tym wszystkim, co przeszedłem, działała na mnie tak mocno, że aż mnie to przerażało. Siła mojego uczucia nie zmalała. Nadal kochałem Noelle tak bardzo, że oddałbym za nią życie. Posłuchałem więc jej i usiadłem przy łóżku. Wzięła mnie za rękę i zaczęła swoją opowieść.
- Marc, zostawiłam cię, bo umieram – w jej oczach pojawiły się łzy – Nie mogłam pozwolić, byś przy tym był.
- Ale jak to ? – poczułem się , jakbym oberwał czymś w głowę.
Noelle miała umrzeć ? To musiał być jakiś okrutny żart. Czekałem na to, jak się roześmieje, ale nic takiego się nie wydarzyło. Po wyrazie jej twarzy zrozumiałem, że mówi prawdę.
- Nie przerywaj mi, dobrze ? Już i tak ciężko mi o tym mówić. Kiedy miałam piętnaście lat przypadkowo, podczas rutynowych badań, wykryto u mnie czerniaka. Nie był złośliwy, ale i tak musiałam rozpocząć leczenie. Przeniosłam się do szpitala, bo tak było łatwiej. Rodzice pogodzili się wtedy z tym, że  umieram i ograniczyli kontakty ze mną. Pozostała mi tylko Anna, która nie opuściła mnie do dziś. Poświęciła swoje życie prywatne i zawodowe, by być przy mnie. Ja po jakimś czasie pogodziłam się z faktem, że mój czas jest policzony. Kiedy nie miałam leczenia, podróżowałam po świecie. Dzień, w którym się tutaj spotkaliśmy, był moim najszczęśliwszym. Dowiedziałam się, że jestem zdrowa i mogę zacząć nowe życie. I zaczęłam. Poznałam ciebie – uśmiechnęła się do mnie przez łzy – pokazałeś mi, co to miłość. Tak bardzo ci za to dziękuję, mogę umrzeć spełniona.
- Ale jak to umrzeć ? Przecież powiedziałaś, że byłaś zdrowa w dniu, kiedy się poznaliśmy ? – nic już nie rozumiałem.
- Też tak myślałam. Okazało się jednak, że  się pomylono w laboratorium i to nie były moje wyniki. Mam przerzuty. Lekarka powiedziała mi o tym na trzy dni przed twoim powrotem ze zgrupowania. Musiałam rozpocząć na nowo leczenie. Podjęłam decyzję o rozstaniu, bo nie mogłam pozwolić, byś cierpiał będąc przy mnie. Nie chciałam mieszać cię w to wszystko. Marc, musisz mnie zrozumieć, zrobiłam to z miłości ! Nie mogłam pozwolić, byś widział, jak umieram. 
Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Serce bolało mnie bardziej, niż wtedy, gdy dotarło do mnie, że mnie zostawiła.  Dopiero co ją odnalazłem, a już miałem stracić. To było strasznie niesprawiedliwe. Chciało mi się płakać, ale musiałem być silny dla Noelle. Patrzyłem na nią tępym wzrokiem. Zrobiła to z miłości. Mimo wszystko nie powinna podejmować tej decyzji sama. Kochałem ją i chciałem być przy niej niezależnie od tego, co się działo. Była tą lepszą częścią mnie. Nie mogłem uwierzyć w to, że mogę ją stracić. Tym razem na zawsze.
- Ile czasu ci zostało ?
- Dwa lata.
Spojrzałem na nią z bólem. Dwa lata ?! Dlaczego tak mało ?! Chciałem krzyczeć, ale wiedziałem, że to nic nie pomoże. W końcu się uspokoiłem, zawsze mogliśmy mieć jeszcze mniej czasu. Trzeba wykorzystać to, co zostało nam dane.
Zerwałem się z krzesła i pobiegłem do gabinetu, w którym wcześniej zniknęła Anna.
- Jest pani lekarzem Noelle Lopez ?
- Dzień dobry. Tak. Dlaczego pan pyta ? – spojrzała na mnie zaskoczona.
- Czy ona musi tutaj być ?  Musi być na tym oddziale czy może mieszkać gdzie indziej ?
- Co pan ma na myśli ?
- Nie chcę stracić ani jednej sekundy bez niej z tych dwóch lat, które jej pozostały. Chciałbym, żeby zamieszkała ze mną. Jest to możliwe ?
- Myślę, że tak. W szpitalu musi być tylko podczas leczenia. Następną dawkę rozpoczyna za trzy miesiące.
- Dostarczę ją wtedy. Może wyjść już dzisiaj ?
- Jutro.
- Dziękuję – uściskałem kobietę i wróciłem do Noelle.
Przytuliłem ją mocno. Nie chciałem jej już nigdy wypuścić ze swoich ramion. Może gdyby była przy mnie ta choroba okazałaby się tylko snem ?
- Od jutra zamieszkasz ze mną.
- Co masz na myśli ?
- Noelle – spojrzałem jej głęboko w oczy – kocham cię najmocniej na świecie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
- Ale ja umieram – rozpłakała się. 
- Nie przerywaj mi. Co z tego, że umierasz ? To nie zmienia moich uczuć. A nawet je zwiększa, gdyż nie mamy nieokreślonego czasu. Kocham cię i będę przy tobie przez cały czas. Nie pozwolę ci cierpieć. Będę zawsze z tobą i odgonię ból. Kocham cię na dobre i na złe. Jesteś częścią mojego życia. Nie opuszczę cię, rozumiesz ? Już na zawsze będę przy tobie.

Objąłem ją i płakaliśmy oboje. Płakaliśmy nad nami, nad naszym uczuciem. Tak silnym ,ale jednak kruchym. Uczuciem, które miało się skończyć wbrew naszej woli. Ale póki co pragnęliśmy nacieszyć się sobą ……




~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

To mój najdłuższy rozdział i jestem z niego bardzo dumna. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

20 komentarzy:

  1. z trudem powstrzymałam łzy, na prawdę ;'(
    czekam na następny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ! <3 Świetnie piszesz. Jeszcze chwila a bym się popłakała :C
    I na kooniec te oczy Gerarda <3 Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. coś pięknego, a zarazem smutnego :(
    pięknie piszesz, czekam na kolejny ♥ / Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  4. Marc już na sam początek dostaje opierdol. Oj nie ładnie, nie ładnie.
    Hahahahaha Tello i te jego pomysły, sikam XD
    Jak dobrze, że Cristian odnalazł w sobie zalążek mózgu i przetłumaczył Marcowi pewne rzeczy.
    A jednak się nasze zakochańce odnalazły <3 Na całe szczęście! Jak dobrze, że Bartra może ją z tego szpitala zabrać do siebie. Mam nadzieję, że jak najlepiej wykorzystają te 2 lata.
    Czekam na następny <3
    Pozdrawiam
    ~Lui

    OdpowiedzUsuń
  5. Wzruszyłam się. To takie słodkie, wspaniałe i smutne.
    Genialnie piszesz *o*
    Mam nadzieję, że szybko dodasz następny *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. no długi długi :)) ale dobrze <3 Tello jest genialny nefrihvnsuivkj3nwc kocham go <333 tak czułam, że się spotkają. CZemu ty tak świetnie piszesz :CC oddawaj :/ no cudo cudo *o* prawie się popłakałam a żadko mnie coś wzrusza no kocham cię za tego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Tello i Jego pomysł z podmianą dzieci xd ♥ mam nadzieję, że jeszcze o tym wspomnisz :D
    Przy "drugiej części" opowiadania, powstrzymywałam łzy.. Cudownie piszesz :)
    Mam nadzieję, że kiedyś weźmiesz się za pisanie książek <3333 Jeśli tak, to od razu proszę mnie o tym informować ;3
    Czekam na kolejny Geniuszu ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezus, Cristian jest jednak głupi.... Szkoda Marca, biedak się zakochał, a tu taka niespodzianka...płakałam w pewnym momencie, nie mogłam opanować łez... Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zawsze świetny, komentarz jak zawsze banalny ;) / Mr Thiago

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł Cristiana z podmienieniem dzieci jest świetny, mam nadzieję, że jeszcze pojawi się ten wątek :D
    Nie podoba mi się pomysł z kontuzją Gerarda, ale gif na końcu wynagradza wszystko <3
    Rozdział jest wspaniały, pomimo jednej literówki, która mimo tego, że jest drobna, zatrzymała mnie dłużej przy tekście, ale tak to jest, gdy chce mi się spać, a zobaczyłam informację o nowym rozdziale <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Tello genialny! <3 Kocham gościa. Myślałam, że się rozpłaczę jak czytałam fragmenty kiedy wyszli z gabinetu prezesa i Marc demolował korytarz, biedny chłopak! Kiedy tylko przeczytałam o tym, że oni będą szli znowu do szpitala to domyśliłam się, że Marc spotka Noelle. Kocham to co piszesz <3 :* / Pati

    OdpowiedzUsuń
  12. Już mam łzy w oczach, kurde, naprawdę genialnie piszesz, może zostań pisarką albo coś. / MalowanaReggae3

    OdpowiedzUsuń
  13. Wyłam jak bóbr, jak to czytałam. :'(
    Kochany Marc. ♥
    Tylko zastanawia mnie czemu Noelle nie powiedziała wcześniej Marcowi, że ma przerzuty.
    Czekam na kolejny i idę dalej płakać :'(

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu, jakie to wszystko niesprawiedliwe ;'( Wszystko moglo sie wspaniale ulozyc, a tu jebana choroba :/
    Ale cieszy to, ze Marc ja znalazl i, ze beda mogli ostatnie jej lata spedzic razem ;'))
    Cudowny rozdzial i czekam z niecierpliwoscia na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Tello zwariował! Podmieniać dzieci?! Współczuję Antonelli i Shakirze... XD
    Smutny strasznie ten rozdział. Ja chcę nowy! Rozumiesz?! NOOWYY!!! XDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahaha, szalony Tello ♥|
    OMG, płaaaaaaaaaaczę ;c
    Dlaczego to jest taaaaaaaaakie smutne ? ;CC
    Czekam na następnyy ;*
    Werandaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Pomysł z podmianą hahahahahaa lejee XD Początek tak spokojny generalnie bo ten ochrzan i wgl a później po prostu płakałam jak małe dziecko ;o next pliss ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. o boże, powiem to po raz kolejny: jesteś niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny. :( \Dominika

    OdpowiedzUsuń