piątek, 27 września 2013

Rozdział 2.

http://www.youtube.com/watch?v=KaasJ44O5lI


~ 3 miesiące później ~
*NOELLE*

Obudził mnie telefon. Spojrzałam na budzik : 6.32. Co za idiota nie śpi o tej porze ?
  • Cześć kochanie -usłyszałam rześki głos Marca.
No tak, mogłam się spodziewać, że to będzie on.
  • Śpisz ? 
  • Uhm, już nie.
  • To świetnie.
  • Boże, głupota to ci się chyba od Tello udziela.
  • Nie mogłem spać.
  • Ale to nie znaczy, że inni też.
  • Wiem, ale chciałem usłyszeć twój głos.
Tym jednym zdaniem sprawił, że już nie byłam na niego zła. Jakże mogłabym być, kiedy on na każdym kroku pokazywał, że mu na mnie zależy. Wybaczyłabym mu wszystko. Nawet to, że czasem nie myślał. Towarzystwo Tello musiało wywierać na niego jakiś wpływ.

  • Też cię kocham - odparłam uśmiechając się do siebie.
  • Co robisz dzisiaj wieczorem ?
  • Spotykam się z Tobą - doskonale wiedziałam, jakiej odpowiedzi oczekiwał.
  • Widzimy się o 20 pod Camp Nou, okej ?
  • Postaram się. Anna dzisiaj przyjeżdża.
  • Ale z tego, co mówiłaś, to samolot powrotny ma o 18.45. Zdążysz.
  • No wcale nie. Przecież muszę się ogarnąć.
  • Jak dla mnie to możesz przyjść w tym samym. Stęskniłem się za tobą.
  • Przecież widzieliśmy się wczoraj.
  • No właśnie.
  • Dasz radę zakochańcu - roześmiałam się - idę dalej spać. Do wieczora.
Rozłączyłam się i uśmiechnęłam do siebie. Siła jego uczucia czasem mnie przerażała. Nie mogłam uwierzyć, że w tak krótkim czasie można się tak mocno zakochać. Ale patrzyłam na siebie i uświadamiałam sobie, że to możliwe. Kochałam go całą sobą i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
Nie mogłam już zasnąć. Za bardzo byłam ciekawa tego, co znowu wymyślił Marc. A także za bardzo  byłam podekscytowana wizytą Anny w Barcelonie.Nie widziałyśmy się odkąd wyszłam ze szpitala. Początkowo planowałam, że zamieszkam razem z nią w Valencii, ale po rozmowie z lekarką i spotkaniu z Marciem zdecydowałam, że zostanę. Czułam, że to dobra decyzja i nie żałowałam jej. Leżąc w szpitalu nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę aż tak szczęśliwa.
Wstałam z łóżka i poszłam się przygotować do spotkania z siostrą. Wzięłam prysznic, ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Moja przeszłość nadal o sobie przypominała. Nadal musiałam dbać o to, co jem. I nie tylko to. Widziałam blizny za każdym razem, gdy naga stałam przed lustrem. Ale nowe życie było tego warte. Ich widok dodawał mi odwagi. Skoro pokonałam raka, to poradzę sobie ze wszystkim.

Jak zwykle się spóźniłam. Wstałam wcześnie, a i tak zabrakło mi czasu. Anna czekała już na mnie przy stoliku. Była moją najlepszą, i jedyną, przyjaciółką. Przez chorobę i ciągłe pobyty w szpitalu straciłam wszystkich znajomych ze szkoły. Starsza ode mnie o 8 lat zastępowała mi przyjaciółkę, ale też matkę. Moja, razem z ojcem, już dawno się ze mną pożegnała i przyjęła do wiadomości, że umieram. Nawet nie wiem, czy wie, że wyzdrowiałam. Nie obchodzi mnie to. Dawno już pogodziłam się z jej brakiem w moim życiu, także teraz nie czułam smutku, że się do mnie nie odzywa.
Anna na mój widok podniosła się z krzesła i uścisnęła mocno.
- Tak się cieszę, że cię widzę.
- Tęskniłam - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie płacz. Już się napłakałaś w swoim życiu - wzięła mnie za rękę.
- Masz rację - powiedziałam siadając przy stole.
- Zmieniłaś się.
- Naprawdę ?
- Tak. Wyładniałaś.
- No dzięki - Anna pokazała mi język.
- Znaczy się, wiesz, promieniejesz. Nabrałaś rumieńców, uśmiechasz się. Jaki jest tego powód ?
- Ehh, no ja nie wiem. Co tam u ciebie słychać ?
- Po staremu. Odkąd wyszłaś ze szpitala mogłam wrócić do pracy w pełnym wymiarze godzin. A to oznaczało, że szef mógł już bez przeszkód mnie awansować.
- Dostałaś awans ?
- No tak jakoś wyszło.
- To cudownie. Należało ci się.
- Też się cieszę. W końcu to ja zarządzam ludźmi, a nie odwrotnie.
- Nadajesz się do tego.
- Oj no bez przesady - spojrzałam na nią znacząco - No dobra. Ale to wszystko twoja wina. Gdybyś nie była taką ofiarą w przeszłości, to nie rozkazywałabym teraz ciągle.
Zaśmiałam się.
- A jak tam z Davidem ?
- A co ma być ?
- Spotykacie się już pięć lat.
- I co z tego ?
- To, że mógłby się w końcu jakoś określić. Albo chce z tobą być albo nie.
- No przecież chce.
- To niech to okaże.
- Czego ty od niego oczekujesz ?
- No nie wiem, może oświadczyn ? Tak bardzo chciałabym zostać Twoją druhną.
- Wszystko w swoim czasie siostrzyczko. Masz teraz dużo czasu.
- Ach, no tak.
- Jakie masz plany na przyszłość ?
- Idę na resocjalizację. Mam już mieszkanie.
- Duże ?
- Wystarczające. Przeprowadziłam się tam dwa miesiące temu. Wcześniej miałam taką małą kawalerkę, którą udało mi się znaleźć na szybko po wyjściu ze szpitala.
- Sama sobie poradziłaś z przeprowadzką ?
- Nie, Marc mi pomógł - powiedziałam cicho.
- Kto ? Nie dosłyszałam.
- Marc.
- Chyba nie znam.
- Mój chłopak.
- Wiedziałam ! Dlatego jesteś taka uśmiechnięta. Opowiadaj.
- Poznaliśmy się trzy miesiące temu, wpadłam na niego przypadkiem w szpitalu.
- A więc to przez niego tu zostałaś.
- No tak. Jakoś poczułam, że muszę tu zostać.
- I widzę, że dobrze zrobiłaś.
- Tak. Zakochałam się. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. A co najdziwniejsze, poczułam to już podczas pierwszej rozmowy.
- Doceń to. Takie uczucie nie zdarza się często. I co teraz ?
- Nie wiem. Nie będę zapeszać. Jest dobrze, ale nie chce o tym mówić, bo znowu będzie coś źle.
- Czemu tak sądzisz ?
- A pamiętasz jak było z moimi wynikami ? Mówili, że jest wszystko okej, a tu nagle "przykro nam, ma pani raka". Boję się, że teraz będzie tak samo. Że wywołam coś złego.
- Nie przesadzaj. Limit nieszczęścia już dawno wyczerpałaś. Teraz już będzie wszystko dobrze. Jak on zareagował na twoją chorobę ?
- On, uhm - nie wiedziałam, jak powiedzieć prawdę - on, on nic nie wie.
- Jak to ? - moja siostra była strasznie zaskoczona - Przecież poznaliście się w szpitalu.
- No tak. Ale to było w dniu mojego wyjścia.
- No i co z tego ?
- To, że wpadłam na niego kiedy już dosłownie miałam wychodzić. Żegnając się powiedziałam, że siostra na mnie czeka. I on to opacznie zrozumiał.
- I co teraz ?
- Nic. On myśli że mam dwie siostry : ciebie i drugą chorą w szpitalu.
- I nie masz zamiaru mu powiedzieć prawdy ?
- Nie. Choroba była częścią mojego starego życia. Tamtego dnia zaczęłam nowe i nie mam zamiaru ich ze sobą łączyć i dodatkowo go martwić.
- Okej. Twoja sprawa. Opowiedz coś o nim.
Wyjęłam telefon i pokazałam jej zdjęcie z Marciem. Patrzyłam w wyświetlacz przez chwilę i powiedziała niepewnie :
- Ja go chyba skądś znam. Z telewizji ...
- No blisko - uśmiechnęłam się - z boiska. Jest piłkarzem FCB.
- Wiedziałam, że wydaje się znajomy. Jestem pod wrażeniem siostrzyczko.
- Nie ma czego. To normalny chłopak.  Nie, przepraszam. On nie jest normalny - dodałam po chwili z uśmiechem.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo. Miałyśmy wiele tematów. Nie widziałyśmy się trzy miesiące, a wcześniej widywałyśmy sie codziennie, bo Anna pracowała " w domu " i podróżowała ze mną od szpitala do szpitala. Niestety w końcu nadszedł czas rozstania. Ten dzień minął tak szybko. Odwiozłam Annę na lotnisko i wróciłam do domu, by się przebrać przed spotkaniem z Marciem.

Udało mi się nie spóźnić. Podeszłam pod Camp Nou i usłyszałam radosne okrzyki. Zatrzymałam się i zaczęłam obserwować. Tello siedział na plecach Alexisa i biegali krzycząc przed głównym wejściem na stadion. Marc stał obok i widać było, że jest załamany ich zachowaniem. Uśmiechnęłam się do siebie - niektórzy nigdy nie dorosną. Alexis dostrzegł mnie i zaszarżował w moją stronę.
- Do ataku ! - Tello uniósł ręką i o mało przy tym nie spadł z pleców Sancheza.
Uchyliłam się i poszłam przywitać z Marciem.
- Dobra chłopaki, nie musicie już mi dotrzymywać towarzystwa.
- No tak, jej lepsze. - oburzył się Cristian.
- Żebyś wiedział - Marc objął mnie - Noelle chociażby lepiej całuje.
- Pffff - Tello zrobił obrażoną minę.
- Sprawdzałeś jak całuje Tello ? Peeeeeedały !! - wykrzyknął Alexis.
Marc uśmiechnął się tylko i machnął ręką do chłopaków, że mają iść. Sanchez pociągnął do samochodu obrażonego Tello i obiecywał mu, że kupi mu coś ładnego, żeby już się nie fochał.

*MARC*

- No to jakie mamy plany na dzisiaj ? - Noelle spojrzała na mnie zaciekawiona.
- Zobaczysz .
Wziąłem ją za rękę i weszliśmy na stadion. Po drodze zabrałem koszyk piknikowy. Zatrzymaliśmy się na murawie.
- Zaplanowałem mały piknik z niespodzianką na koniec.
- Jaką ?
- Zobaczysz.
- No nie bądź taki tajemniczy. - popatrzyła na mnie błagalnie.
Oczy kota ze Shreka mnie nie przekonały.  Byłem nieugięty. Spędziliśmy naprawdę miły wieczór. Noelle z pasją opowiadała o studiach, jakie niedługo zacznie. Uwielbiałem na nią patrzeć. Uświadomiłem sobie, że nie wyobrażam sobie bez niej życia. W końcu na niebie pojawiły się gwiazdy. Zaprowadziłem Noelle na krzesełka.
- Patrz na niebo i jak zobaczysz spadającą gwiazdę, to pomyśl życzenie.
Noelle przytuliła się do mnie i w ciszy wypatrywaliśmy gwiazd. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Tak wyobrażałem sobie szczęście. Bycie z osobą, którą kochałem. W pewnej chwili Noelle wskazała ręką na niebo.
- Patrz, spada ! Jakie masz życzenie ? - uśmiechnęła się do mnie.
- A ty ?
- Żeby już zawsze było dobrze - na jej twarzy pojawił się jakiś taki smutny uśmiech. - Twoja kolej.
- Chciałbym żebyś ze mną zamieszkała.
- To propozycja ?
- Jak najbardziej.
- A co z Ericiem ? Twoje mieszkanie nie jest aż tak duże, byśmy mieszkali w trójkę.
- Dlatego Eric już od tygodnia mieszka sam. Czas dorosnąć.
- Zgadzam się.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Noelle pocałowała mnie mocno. Jej dłoń sięgnęła pod moją koszulkę. Po chwili już nie zważaliśmy na to, gdzie jesteśmy. Liczyło się tu i teraz, całkowicie poddaliśmy się emocjom ...






~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Mam nadzieję, że wam się podobało :)
To jest chyba ostatni rozdział, jaki pojawi się do mojego powrotu z Francji.

21 komentarzy:

  1. O kurde *.* Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział <3 Marc i Noell słodziaki *.* Mam nadzieje ze im się powiedzie :D
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O jak słodko <3 Jaka fajna z nich para ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahaha, leżę i nie wstaje, oficjalnie umarłam ze śmiechu, hahahah, jezu, uwielbiam cię! Tello po prostu dobija, nie wierzę w jego zachowanie, hahahahaha, popłakałam się przez ciebie!
    Uwielbiam ten rozdział, uwielbiam, uwielbiam, masz mega plus za tą dzicz pod stadionem i końcową scenę.. ^^
    Kocham, kocham no i dalej płaczę ze śmiechu, ale mam nadzieję, że zaraz mi przejdzie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) / MalowanaReggae3

    OdpowiedzUsuń
  6. Telllo jest boski <33 xddddd Super piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Co tu dużo mówić ;) Jest świetny ! <3 #Werandaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, tak jak każdy Twój < 333 Nie mogę się doczekać, jak Marc zareaguje na wieść o jej szarej przeszłości .. Z utęsknieniem czekam na kolejny ! < 3333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, bardzo mi się podoba. Marc słodziak a Tello jeszcze większy ^_^

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe, jak Marc zareaguje, jak się dowie o jej chorobie :3
    Jest dużo Tello, nie musisz tego zmieniać ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. ahahaha leżę i się nie podnoszę. ,,sprawdzałeś jak całuje Tello? Pedaaaaały" boże rozwaliłaś mnie tym. jesteś moim bogiem hahah <333 najpierw różowe stringi iniesty, teraz to... hahahaha <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahahahahhaahhaahah Tello i Cristian wymiatają! No no no szaleni pod koniec XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow <3 Znakomity :D A ostatnie zdania muach :D /Alvesowa

    OdpowiedzUsuń
  14. PEEDAAŁYYYYYYYY!!!! XDDDDDDDD Dzięki, że się prawie chrupkiem zadławiłam, zapłacisz mi za to XDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo fajnie się czytało, czekam na kolejne :)))) /jg

    OdpowiedzUsuń
  17. Poległam na tych pedałach, hahahahha! :D Świetnie się czytało, tak słodko i w ogóle. Cudo. Mówiłam Ci już, że masz talent? *-*

    OdpowiedzUsuń
  18. Musiałaś mnie doprowadzić do tego, że SPADŁAM Z KRZESŁA ZE ŚMIECHU? XDD <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Alexis rozchrzanił system *O*

    OdpowiedzUsuń