Szliśmy razem z Cristianem do gabinetu prezydenta klubu. Chcieli się z nami spotkać w trybie natychmiastowym. Zastanawiałem się, co tym razem źle zrobiliśmy. Pewnie Tello znowu coś odwalił i jak zwykle oberwę jako jego przyjaciel.
- Okazałbyś choć trochę skruchy.
- Tym razem może nie. Ale Roberto mógł cię w końcu wydać, że to ty pozbawiłeś ubrań całą damską drużynę Barcelony po ich ostatnim meczu .
- Weź nawet nie mów o tym na głos - zatkał mi ręką usta i rozejrzał się wokół, czy nikt nie podsłuchuje - Ale jeśli to ten idiota, to lepiej dla niego, by się jutro nie pojawił na treningu.
Usiedliśmy pod drzwiami do gabinetu. Kazali nam czekać. Typowy zabieg byśmy przypomnieli sobie wszystkie nasze złe uczynki. Byłem niewinny, ale po chwili czułem takie poczucie winy, że aż zaczynałem się pocić. A Tello ? Tello jak gdyby nigdy nic grał sobie na telefonie. Ten cwel nigdy się niczym nie przejmował. Drzwi w końcu się otworzyły i RoSELL zaprosił nas do środka. Przy biurku zobaczyłem siedzącego Tatę. Przełknąłem ślinę. Oj niedobrze.
- Ja nic nie zrobiłem ! - wykrzyknął od razu Tello.
Co za idiota. Tym samym od razu wydał się podejrzany, a raczej w jego przypadku - przyznał się do wszystkiego. Spojrzałem na niego karcąco, na on on wyszeptał tylko bezgłośnie : "No co ? ".
- Siadajcie, proszę. Tym razem nic nie zrobiliście.
- A to nowość. - skwitował trener.
- W takim razie dlaczego tu jesteśmy ?
- Mamy problem chłopcy.
- Tak. Iniesta i Pedro są chorzy - dopowiedział Martino.
- My nie mamy akurat z tym nic wspólnego - zaprotestował mój przyjaciel.
- Akurat z tym ? - prezes spojrzał na nas uważnie.
Błagalnie popatrzyłem na trenera, by nie drążyli tematu.
- Nie to jest powodem rozmowy Sandro. Problem w tym chłopcy - zwrócił się do nas - że Andres i Pedro mieli dzisiaj pójść w odwiedziny do chorych w szpitalu.
- To nasza nowa akcja w ramach hasła "Mes que un club" - tłumaczył prezes - Już nie tylko dajemy szansę na pojedyncze spotkania z chorymi z fundacji. Teraz nasi bohaterowie idą do szpitala i próbują dodać otuchy wszystkim, głównie dzieciom. Spotkanie z idolami może być punktem zwrotnym w ich leczeniu.
- Czego od nas oczekujecie ?
- Że zastąpicie Andresa i Pedro. To jedno popołudnie, a dacie ludziom tyle radości. A poza tym nie możemy teraz tego odwołać. Jak by to wyglądało ?
- No dobrze, pojedziemy - zgodziłem się.
- Nie !! - zaprotestował Cristian - Mam plany na dzisiaj.
- Lorena wytrzyma jeden dzień bez ciebie - trener uznał rozmowę za zakończoną - Weźcie klubowy samochód i jedźcie.
- Do widzenia.
- Dziękujemy - usłyszeliśmy na odchodne.
Tello złorzeczył całą drogę do szpitala. Później trochę mu przeszło, bo przywitali nas kawą i ciastkami. Dać temu jedzenie i od razu mu się ryj uśmiecha.Później poszliśmy na oddział dziecięcy. Widok tych wszystkich cierpiących dzieci przyprawił mnie o ból serca. Tak bardzo było mi ich żal. Ale mimo tej całej choroby na ich twarzach gościł uśmiech. Byli o wiele bardziej waleczni, niż my wszyscy w klubie razem wzięci. Tello opuścił mnie już po godzinie. Spotkanie z Loreną było świętością. Może to i lepiej. Był zbyt nieodpowiedzialny na takie rzeczy.
- Przepraszam, gdzie tutaj jest automat z kawą ? - zapytałem pielęgniarki.
- U nas na oddziale niestety nie ma. Ale obok na onkologii mają nawet dwa.
Podziękowałem i ruszyłem we wskazanym przez nią kierunku. Wybrałem swoją ulubioną kawę i ruszyłem z powrotem czytając smsa od dos Santosa. Nagle poczułem, jak kubek wypada mi ręki, a ktoś uderza w moją pierś.
*NOELLE*
- Mam dla ciebie dobre wieści Noelle - usłyszałam od mojej lekarki.
Do tego czasu nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, że kazano mi się spakować. Przecież mogło to oznaczać, że już ze mną tak źle, że nie da się nic więcej zrobić.
- Naprawdę ?
- Tak. Dzisiaj przyszły ostatnie wyniki. Jesteś zdrowa.
- Całkowicie ?
- Całkowicie - uśmiechnęła się do mnie - Czerniak został usunięty. Pozostanie ci tylko blizna na nodze i barku. Cały twój strach się skończył. Możesz zacząć nowe życie.
- Ma pani na myśli to, że już nigdy więcej tu nie przyjdę ? Że mogę pójść na studia, znaleźć pracę ?
- Założyć rodzinę - dodała uśmiechając się jeszcze bardziej - Jesteś całkowicie zdrowa i nigdy się to nie zmieni.
- Dziękuję bardzo za wszystko ! - zarzuciłam jej ręce na szyję - Zawdzięczam pani życie.
- Oj Noelle, nie przesadzaj, to moja praca.
- Pani działanie dawno przekroczyło obowiązki. Tak bardzo pani walczyła o te wszystkie badania dla mnie - pocałowałam ją w policzek - Czemu pani płacze, pani doktor ?
Otarła łzy ręką i uśmiechnęła się blado :
- Tak bardzo będę za tobą tęsknić. Przez ten cały czas stałaś się dla mnie jak córka, której nigdy nie miałam.
- Proszę, proszę nie płacz - w moich oczach też pojawiły się łzy.
- Ale tak bardzo się cieszę, że jesteś zdrowa. No, idź już. Anna na ciebie czeka. Powodzenia !
Uściskałam moją lekarkę i wyszłam z gabinetu. Tak wiele jej zawdzięczałam. Życie.
Nagle poczułam, że w kogoś wpadam.
*MARC*
Wpadła we mnie jakaś dziewczyna wychodząca z gabinetu, który akurat mijałem.
- Strasznie cię przepraszam - uśmiechnęła się do mnie słodko.
Była prześliczna. Kręcone blond włosy, zielone oczy i promienny uśmiech na twarzy. Na jej widok moje serce wywinęło koziołka. Oj niedobrze Marc, nie dobrze.
- Nie przepraszaj, to twoja wina, znaczy się moja - palnęłem się ręką w czoło, " Co ja wygaduję ?" - To ja nie patrzyłem, gdzie idę.
- Ale ja wylałam ci kawę.
- To nic - uśmiechnąłem się.
- Mam teraz wyrzuty sumienia.
- W takim razie może się ze mną umówisz i one wtedy znikną ?
Na jej twarzy pojawił uśmiech. Niestety po chwili zniknął. Przeczesała ręką włosy i powiedziała smutno :
- Dzisiaj niestety nie mogę. Siostra na mnie czeka.
Na mojej twarzy musiało malować się ogromne rozczarowanie, bo od razu dodała :
- Ale mam czas jutro.
- Świetnie - wykrzyknąłem - w takim razie może spotkamy się jutro w tej kawiarni na La Ramblas, "El Sol", o 15.
- Pasuje mi. Do zobaczenia - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę wyjścia.
- Poczekaj ! - krzyknąłem za nią - Jestem Marc !
- Noelle.
***
Nie mogłem o niej zapomnieć. Jej uśmiech towarzyszył mi przez cały wczorajszy wieczór, a dzisiaj przeszkadzał w skupieniu na treningu. Ta dziewczyna fascynowała mnie tak bardzo, że nie mogłem w nocy spać. Była dla mnie kimś obcym, a jednak czułem się jakbym znał ją od zawsze. Ciężko mi było to sobie uświadomić, ale to były chyba objawy choroby zwanej miłością, miłością od pierwszego wejrzenia. Trochę się na tym znałem, bo Tello przeżywał to samo po spotkaniu Loreny. Z niecierpliwością czekałem na spotkanie z Noelle, by zobaczyć, czy ona choć w jakimś stopniu czuje to, co ja.
- Marc, czy możesz mi powiedzieć dlaczego stoisz jak debil, a inni od pięciu minut ćwiczą ? - trener huknął mi do ucha.
- Ja ... eee... przepraszam.
- 20 minut karnego treningu Bartra.
- Oczywiście trenerze, jutro z chęcią zostanę dłużej.
- Dzisiaj, nie jutro.
- Ale, ale ... ja nie mogę ! - zalała mnie fala przerażenia.
- Jak kocha to poczeka - trener był nieustępliwy - drużyna jest najważniejsza.
- Oczywiście, rozumiem.
Dołączyłem do reszty i do końca treningu ćwiczyłem z nimi. Ale i tak nic mi nie wychodziło. Nie mogłem się jeszcze bardziej skupić, bo przed oczami miałem pusty stolik w "El Sol" i Noelle wściekłą za moją nieobecność. Jak burza wypadłem z Ciutat Esportivo i pojechałem do domu się przebrać. Wyszedłem ubrany w koszulkę i marynarkę i ruszyłem na La Ramblas. Po drodze kupiłem mały bukiecik kwiatów dla Noelle. Denerwowałem się i to strasznie. Bałem się, że zrobię z siebie debila i ona nie da mi kolejnej szansy. Wszedłem do "El Sol" spóźniony tylko trzy minuty. Cud. Noelle siedziała przy stoliku i spoglądała na zegarek.
- Przepraszam za spóźnienie, trening się przeciągnął - wręczyłem jej kwiaty.
Na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wyglądała tak pięknie, kiedy się uśmiechała. W ogóle ciągle była śliczna.
- Co trenujesz ? - zapytała, gdy zamówiłem kawę.
- Jestem obrońcą w Barcelonie - trochę mnie zabolało, że nie wiedziała kim jestem
Ale przecież nie każdy lubi piłkę. Chyba zobaczyła cień zawodu na mojej twarzy, bo od razu dodała :
- Wybacz, ale nie znam się na piłce. Nie miałam czasu na oglądanie meczy.
- A co robiłaś ? To przez studia ?
- Nie, nie studiowałam - zamyśliła się chwilę nad odpowiedzią - cieszyłam się życiem. Opowiedz mi coś o meczach.
Nie musiała mnie długo namawiać. O piłce mógłbym opowiadać godzinami. Bałem się, że ją zanudzam, ale słuchała z wypiekami na twarzy.
- To brzmi świetnie.
- Chciałabyś kiedyś zobaczyć jak gramy ?
- Swoją opowieścią sprawiłeś, że tak.
- W takim razie jesteś zaproszona - uśmiechnęła się do mnie promiennie - A jak czuje się twoja siostra ?
- Moja siostra ? - wyglądała na zdziwioną.
- No ta, co czekała na ciebie w szpitalu. Oczywiście jak nie chcesz, to nie mów.
- Ona, uhm, ma się dobrze. - Noelle spojrzała na zegarek i wykrzyknęła przerażona - O nie, już jest tak późno ? Tak szybko mi z tobą czas minął.
- Musisz już iść ?
- Niestety tak.
- Ale przez moje gadanie o piłce nie dowiedziałem się niczego o tobie - ja debil.
- Ale za to ja wiem wiele o twojej pasji, a co się z tym wiąże od razu o tobie.
- Co ci się pewnie nie podoba.
- Wręcz odwrotnie. A jeśli tak bardzo chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć, to przecież to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
Jej ostatnie słowa brzmiały jak pytanie.
- Oczywiście, że nie jest.
Odprowadziłem ją spacerkiem do domu. Mieszkała sama, bo jej siostra pracowała w Maladze. Biedna, z tego, co zrozumiałem, jedna siostra chora, druga daleko. A i ona i tak była cały czas uśmiechnięta. Nie chciałem się z nią rozstawać. Tak bardzo pragnąłem, by nasza randka trwała wiecznie. W końcu musieliśmy się pożegnać. Wydawało mi się, że w jej oczach widziałem ten sam żal, że musimy się rozstać. Na pożegnanie dała mi buziaka w policzek i obiecała, że zobaczyły się już jutro. A ja głupi nie wiedziałem z czego się bardziej cieszyć. Eh, miłość ....
~~~~
No, to mamy efekt mojej nauki na francuskim :)
Rozdział zadedykowany mojej kochanej LONIE <3 .
- Ja nic nie zrobiłem ! - wykrzyknął od razu Tello.
Co za idiota. Tym samym od razu wydał się podejrzany, a raczej w jego przypadku - przyznał się do wszystkiego. Spojrzałem na niego karcąco, na on on wyszeptał tylko bezgłośnie : "No co ? ".
- Siadajcie, proszę. Tym razem nic nie zrobiliście.
- A to nowość. - skwitował trener.
- W takim razie dlaczego tu jesteśmy ?
- Mamy problem chłopcy.
- Tak. Iniesta i Pedro są chorzy - dopowiedział Martino.
- My nie mamy akurat z tym nic wspólnego - zaprotestował mój przyjaciel.
- Akurat z tym ? - prezes spojrzał na nas uważnie.
Błagalnie popatrzyłem na trenera, by nie drążyli tematu.
- Nie to jest powodem rozmowy Sandro. Problem w tym chłopcy - zwrócił się do nas - że Andres i Pedro mieli dzisiaj pójść w odwiedziny do chorych w szpitalu.
- To nasza nowa akcja w ramach hasła "Mes que un club" - tłumaczył prezes - Już nie tylko dajemy szansę na pojedyncze spotkania z chorymi z fundacji. Teraz nasi bohaterowie idą do szpitala i próbują dodać otuchy wszystkim, głównie dzieciom. Spotkanie z idolami może być punktem zwrotnym w ich leczeniu.
- Czego od nas oczekujecie ?
- Że zastąpicie Andresa i Pedro. To jedno popołudnie, a dacie ludziom tyle radości. A poza tym nie możemy teraz tego odwołać. Jak by to wyglądało ?
- No dobrze, pojedziemy - zgodziłem się.
- Nie !! - zaprotestował Cristian - Mam plany na dzisiaj.
- Lorena wytrzyma jeden dzień bez ciebie - trener uznał rozmowę za zakończoną - Weźcie klubowy samochód i jedźcie.
- Do widzenia.
- Dziękujemy - usłyszeliśmy na odchodne.
Tello złorzeczył całą drogę do szpitala. Później trochę mu przeszło, bo przywitali nas kawą i ciastkami. Dać temu jedzenie i od razu mu się ryj uśmiecha.Później poszliśmy na oddział dziecięcy. Widok tych wszystkich cierpiących dzieci przyprawił mnie o ból serca. Tak bardzo było mi ich żal. Ale mimo tej całej choroby na ich twarzach gościł uśmiech. Byli o wiele bardziej waleczni, niż my wszyscy w klubie razem wzięci. Tello opuścił mnie już po godzinie. Spotkanie z Loreną było świętością. Może to i lepiej. Był zbyt nieodpowiedzialny na takie rzeczy.
- Przepraszam, gdzie tutaj jest automat z kawą ? - zapytałem pielęgniarki.
- U nas na oddziale niestety nie ma. Ale obok na onkologii mają nawet dwa.
Podziękowałem i ruszyłem we wskazanym przez nią kierunku. Wybrałem swoją ulubioną kawę i ruszyłem z powrotem czytając smsa od dos Santosa. Nagle poczułem, jak kubek wypada mi ręki, a ktoś uderza w moją pierś.
*NOELLE*
- Mam dla ciebie dobre wieści Noelle - usłyszałam od mojej lekarki.
Do tego czasu nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, że kazano mi się spakować. Przecież mogło to oznaczać, że już ze mną tak źle, że nie da się nic więcej zrobić.
- Naprawdę ?
- Tak. Dzisiaj przyszły ostatnie wyniki. Jesteś zdrowa.
- Całkowicie ?
- Całkowicie - uśmiechnęła się do mnie - Czerniak został usunięty. Pozostanie ci tylko blizna na nodze i barku. Cały twój strach się skończył. Możesz zacząć nowe życie.
- Ma pani na myśli to, że już nigdy więcej tu nie przyjdę ? Że mogę pójść na studia, znaleźć pracę ?
- Założyć rodzinę - dodała uśmiechając się jeszcze bardziej - Jesteś całkowicie zdrowa i nigdy się to nie zmieni.
- Dziękuję bardzo za wszystko ! - zarzuciłam jej ręce na szyję - Zawdzięczam pani życie.
- Oj Noelle, nie przesadzaj, to moja praca.
- Pani działanie dawno przekroczyło obowiązki. Tak bardzo pani walczyła o te wszystkie badania dla mnie - pocałowałam ją w policzek - Czemu pani płacze, pani doktor ?
Otarła łzy ręką i uśmiechnęła się blado :
- Tak bardzo będę za tobą tęsknić. Przez ten cały czas stałaś się dla mnie jak córka, której nigdy nie miałam.
- Proszę, proszę nie płacz - w moich oczach też pojawiły się łzy.
- Ale tak bardzo się cieszę, że jesteś zdrowa. No, idź już. Anna na ciebie czeka. Powodzenia !
Uściskałam moją lekarkę i wyszłam z gabinetu. Tak wiele jej zawdzięczałam. Życie.
Nagle poczułam, że w kogoś wpadam.
*MARC*
Wpadła we mnie jakaś dziewczyna wychodząca z gabinetu, który akurat mijałem.
- Strasznie cię przepraszam - uśmiechnęła się do mnie słodko.
Była prześliczna. Kręcone blond włosy, zielone oczy i promienny uśmiech na twarzy. Na jej widok moje serce wywinęło koziołka. Oj niedobrze Marc, nie dobrze.
- Nie przepraszaj, to twoja wina, znaczy się moja - palnęłem się ręką w czoło, " Co ja wygaduję ?" - To ja nie patrzyłem, gdzie idę.
- Ale ja wylałam ci kawę.
- To nic - uśmiechnąłem się.
- Mam teraz wyrzuty sumienia.
- W takim razie może się ze mną umówisz i one wtedy znikną ?
Na jej twarzy pojawił uśmiech. Niestety po chwili zniknął. Przeczesała ręką włosy i powiedziała smutno :
- Dzisiaj niestety nie mogę. Siostra na mnie czeka.
Na mojej twarzy musiało malować się ogromne rozczarowanie, bo od razu dodała :
- Ale mam czas jutro.
- Świetnie - wykrzyknąłem - w takim razie może spotkamy się jutro w tej kawiarni na La Ramblas, "El Sol", o 15.
- Pasuje mi. Do zobaczenia - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę wyjścia.
- Poczekaj ! - krzyknąłem za nią - Jestem Marc !
- Noelle.
***
Nie mogłem o niej zapomnieć. Jej uśmiech towarzyszył mi przez cały wczorajszy wieczór, a dzisiaj przeszkadzał w skupieniu na treningu. Ta dziewczyna fascynowała mnie tak bardzo, że nie mogłem w nocy spać. Była dla mnie kimś obcym, a jednak czułem się jakbym znał ją od zawsze. Ciężko mi było to sobie uświadomić, ale to były chyba objawy choroby zwanej miłością, miłością od pierwszego wejrzenia. Trochę się na tym znałem, bo Tello przeżywał to samo po spotkaniu Loreny. Z niecierpliwością czekałem na spotkanie z Noelle, by zobaczyć, czy ona choć w jakimś stopniu czuje to, co ja.
- Marc, czy możesz mi powiedzieć dlaczego stoisz jak debil, a inni od pięciu minut ćwiczą ? - trener huknął mi do ucha.
- Ja ... eee... przepraszam.
- 20 minut karnego treningu Bartra.
- Oczywiście trenerze, jutro z chęcią zostanę dłużej.
- Dzisiaj, nie jutro.
- Ale, ale ... ja nie mogę ! - zalała mnie fala przerażenia.
- Jak kocha to poczeka - trener był nieustępliwy - drużyna jest najważniejsza.
- Oczywiście, rozumiem.
Dołączyłem do reszty i do końca treningu ćwiczyłem z nimi. Ale i tak nic mi nie wychodziło. Nie mogłem się jeszcze bardziej skupić, bo przed oczami miałem pusty stolik w "El Sol" i Noelle wściekłą za moją nieobecność. Jak burza wypadłem z Ciutat Esportivo i pojechałem do domu się przebrać. Wyszedłem ubrany w koszulkę i marynarkę i ruszyłem na La Ramblas. Po drodze kupiłem mały bukiecik kwiatów dla Noelle. Denerwowałem się i to strasznie. Bałem się, że zrobię z siebie debila i ona nie da mi kolejnej szansy. Wszedłem do "El Sol" spóźniony tylko trzy minuty. Cud. Noelle siedziała przy stoliku i spoglądała na zegarek.
- Przepraszam za spóźnienie, trening się przeciągnął - wręczyłem jej kwiaty.
Na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wyglądała tak pięknie, kiedy się uśmiechała. W ogóle ciągle była śliczna.
- Co trenujesz ? - zapytała, gdy zamówiłem kawę.
- Jestem obrońcą w Barcelonie - trochę mnie zabolało, że nie wiedziała kim jestem
Ale przecież nie każdy lubi piłkę. Chyba zobaczyła cień zawodu na mojej twarzy, bo od razu dodała :
- Wybacz, ale nie znam się na piłce. Nie miałam czasu na oglądanie meczy.
- A co robiłaś ? To przez studia ?
- Nie, nie studiowałam - zamyśliła się chwilę nad odpowiedzią - cieszyłam się życiem. Opowiedz mi coś o meczach.
Nie musiała mnie długo namawiać. O piłce mógłbym opowiadać godzinami. Bałem się, że ją zanudzam, ale słuchała z wypiekami na twarzy.
- To brzmi świetnie.
- Chciałabyś kiedyś zobaczyć jak gramy ?
- Swoją opowieścią sprawiłeś, że tak.
- W takim razie jesteś zaproszona - uśmiechnęła się do mnie promiennie - A jak czuje się twoja siostra ?
- Moja siostra ? - wyglądała na zdziwioną.
- No ta, co czekała na ciebie w szpitalu. Oczywiście jak nie chcesz, to nie mów.
- Ona, uhm, ma się dobrze. - Noelle spojrzała na zegarek i wykrzyknęła przerażona - O nie, już jest tak późno ? Tak szybko mi z tobą czas minął.
- Musisz już iść ?
- Niestety tak.
- Ale przez moje gadanie o piłce nie dowiedziałem się niczego o tobie - ja debil.
- Ale za to ja wiem wiele o twojej pasji, a co się z tym wiąże od razu o tobie.
- Co ci się pewnie nie podoba.
- Wręcz odwrotnie. A jeśli tak bardzo chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć, to przecież to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
Jej ostatnie słowa brzmiały jak pytanie.
- Oczywiście, że nie jest.
Odprowadziłem ją spacerkiem do domu. Mieszkała sama, bo jej siostra pracowała w Maladze. Biedna, z tego, co zrozumiałem, jedna siostra chora, druga daleko. A i ona i tak była cały czas uśmiechnięta. Nie chciałem się z nią rozstawać. Tak bardzo pragnąłem, by nasza randka trwała wiecznie. W końcu musieliśmy się pożegnać. Wydawało mi się, że w jej oczach widziałem ten sam żal, że musimy się rozstać. Na pożegnanie dała mi buziaka w policzek i obiecała, że zobaczyły się już jutro. A ja głupi nie wiedziałem z czego się bardziej cieszyć. Eh, miłość ....
~~~~
No, to mamy efekt mojej nauki na francuskim :)
Rozdział zadedykowany mojej kochanej LONIE <3 .
Fajny rozdział, czekam na następny :) / MalowanaReggae3
OdpowiedzUsuńSuuper *.*
OdpowiedzUsuńTa dziewczyna jest tak cholernie tajemnicza, I like it!
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć? No, no, jestem ciekawa tej Noelle, intrygująca jest, nie ma co... Znęcasz się nad nami, bo pewnie wszystko z nią wyjaśni się dopiero hen hen w dalekiej przyszłości, zgadłam? Mam nadzieję, że nie ^^
Czekam na następny ^^
Ale słodko *.* / Paulina
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudowny pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńMarc się zakochał Ojeju <3 słodkie. Czekam na następne rozdziały. :)
Genialny ! ♥ Ale zrobiło mi się smutno.. Bo wiem, jak się blog skończy .. czekam na kolejny ! ♥
OdpowiedzUsuńGeniaaalne! Marc jest jak zawsze słodki. Uwieeelbiam Twoje blogi wręcz. Całuję :*
OdpowiedzUsuńJest Tello, jest moc :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada :3
Genialny ! :)Czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńTajemniczy rozdział ^^ Czekam na kolejny ;D /Alvesowa :)
OdpowiedzUsuńawwww *-* świetny <33
OdpowiedzUsuńświetny rozdział *-* ,,ja debil" mnie rozwaliło xD ty to masz talent, weź im to przetłumacz na angielski i wyślij!
OdpowiedzUsuńAwwww <33 Noelle to chyba dziewczyna typu tajemniczej, co nie ? xd
OdpowiedzUsuńOby im sie udało z Marciem <3
Tello jest swietny. Moja ulubiona postac. A Marc sie naprawde zakochal <333 czekam na kolejny./Doma Alcantara
OdpowiedzUsuńTo jest boskie *_____*
OdpowiedzUsuńOmomomom, Cristian i Mac, łobuzy <33 #Werandaa ;DD
OdpowiedzUsuńPjengne ;33
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mi się podoba =D /Pati
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :* /Pati
OdpowiedzUsuńteż też jest genialny <3
OdpowiedzUsuń:) pisz dalej
OdpowiedzUsuńRomantyczne bardzo. Bardzo. <3
OdpowiedzUsuńMarc, ty niezdaro... XD Uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuń